Kontenery na Wiśle? Nie widziałem


Kontenery na Wiśle? Nie widziałem
Kontenery na Wiśle? Nie widziałem

2,5 miliona TEU rocznie pewnego niemieckiego portu i 1, 15 miliona przeładowanych kontenerów TEU gdańskiego terminala głębokowodnego DCT. Nie, to nie statystyka dla Hamburga, a dla… Duisburga – największego rzecznego portu na świecie. Imponujące, nieprawdaż? O ile widok barek na Renie, załadowanych kontenerami to u naszych zachodnich sąsiadów chleb powszedni, o tyle ich transport Wisłą do niedawna trzeba było traktować jak sen pijaka.

Gdyby przez kilkadziesiąt ostatnich lat nie zaniedbano utrzymania żeglowności królowej polskich rzek, to – jak przekonywał niedawno Pomorski Urząd Marszałkowski – o 40% podskoczyłyby „słupki” dla przeładunków kontenerów.

Gdyby rzeczne nabrzeża wyposażone były w infrastrukturę przeładunkową, np. suwnice, koszt dostarczenia kontenera byłby o 40% niższy – słyszałem kiedyś wypowiedź jednego z armatorów, marzących o udrożnieniu naszej kochanej Wisełki.

Gdyby, jak wyliczył „Dziennik Bałtycki”, palców w żegludze śródlądowej nie maczało siedem różnych krajowych instytucji, produkujących czasem wzajemnie sprzeczne przepisy, proces przywracania Wisły rodzimej gospodarce byłby bardziej zaawansowany.

Gdyby….

Fajnie sobie „pogdybać”, ale w tym przypadku z pomocą przychodzi Bruksela z jej idee fixe w postaci promowania ekologicznych form transportu, a do takich, oprócz kolei, zalicza żeglugę śródlądową. Podobno w „uzdatnienie” Wisły do konsystencji wymaganej dla parametrów międzynarodowych będzie kosztowało krocie, ale jeśli ma się na to złożyć podatnik europejski, to dlaczego nie?

Nic dziwnego zatem, że w obecnej sytuacji, gdzie ponoć jedynie odcinek Dolnej Wisły od biedy da się nazwać żeglownym, polska flota towarowa śródlądowa znajduje się w opłakanym stanie. Według  analiz Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, 80% stanowi tabor pchany, przystosowany do transportu towarów masowych/sypkich. Spośród pozostających w eksploatacji jednostek, odsetek tych, które osiągnęły wiek normatywny, czyli 21 lat, wynosi aż 90% (!), a barki motorowe i holowane w całości nadają się do złomowania.

Co prawda w Europie Zachodniej, podobnie jak w Polsce, w strukturze towarowej wciąż dominują ładunki masowe, kruszywa, piasek i ładunki niebezpieczne albo ponadgabarytowe, to obsługa i transport drobnicy w kontenerach i towarów typu ro-ro stanowi już 10% ogółu przewozów w żegludze śródlądowej. I stale rośnie.

Póki co, usługi spedycyjne na seaoo.com świadczymy z pominięciem obsługi barek kontenerowych. Zapraszamy do kontaktu 🙂

Przeczytaj także: Kontenery wiślane? Kroczek bliżej.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź