Chiny nie chcą stracić na epidemii – czy jest to możliwe?


Chiny
Chiny

Zaufanie do chińskiej gospodarki malało, wraz z każdym przypadkiem wykrycia COVID-19 na kontynencie azjatyckim. Choć Chiny twierdzą, że są już wolne od epidemii, to na razie nie ma mowy o wzmożonych zamówieniach z Państwa Środka. Czy Pekin może nie stracić na jednym z największych kryzysów gospodarczych w historii?

Społecznie Chiny będą się już zawsze kojarzyły z koronawirusem. W zmianie tego myślenia nie pomagają polityczni rywale, w tym Donald Trump, który otwarcie nazywa go „Chińskim wirusem”. Rząd w Pekinie będzie miał trudną drogę do przebycia, aby znów zyskać w oczach partnerów handlowych z całego świata.

Co robią Chiny, aby nie stracić?

Pekiński rząd stawia na kilka gałęzi ratowania swojej gospodarki i powrotu do pozytywnego myślenia o produkcji rodem z największego pod względem liczby mieszkańców państwa na świecie. Niektóre działania skupiają się na typowej dla Chin propagandzie, inne wyciągają ręce do krajów „zawiedzionych” powolnymi i niezbyt widocznymi działaniami Unii Europejskiej. Ale są też symptomy związane z przemysłem, które wydają się być najważniejsze w tej rozgrywce.

Po pierwsze, Chiny… przyznały się do błędu. To bezprecedensowa sytuacja, gdy rząd w Pekinie przeprasza za pomyłkę. Władze uznały, że lepiej pośmiertnie przeprosić lekarza, który jako pierwszy opisał przypadek koronawirusa, niż próbować przekonać naród do swoich racji. Wirus jest odporny na propagandę i nawet usilne działania władz nie przekonałyby narodu, że rząd na początku nie miał racji. Przypomnijmy bowiem, że po zdiagnozowaniu wirusa lekarz Li Wenliang starał się nagłośnić możliwość światowej pandemii. Pekin całkowicie zignorował te nawoływania, a nawet zastosował represje wobec lekarza, za „działanie na podburzenie społeczeństwa”.

Próba zdobycia zaufania w swoim społeczeństwie to jedno, a odzyskania go u partnerów handlowych to drugie. Co zrobiły Chiny? Postanowiły, że głosy krytyczne wobec Unii Europejskiej zmieni w odbudowanie relacji handlowych z Europą.

Unia zła, Pekin dobry

W Polsce, Czechach, Grecji, Hiszpanii czy najbardziej dotkniętych koronawirusem Włoszech Unia Europejska nie ma dobrej prasy. Zarówno rządy, jak i społeczeństwo mocno krytykują działania Brukseli, zarzucając jej opieszałość, bagatelizowanie problemu i brak realnych możliwości. Chiny wykorzystują to świetnie, pod otoczką pomocy humanitarnej.

Rząd w Pekinie już zaoferował Włochom, Hiszpanii i Polsce doraźną pomoc w walce z koronawirusem. Chińczycy mają przekazać na rzecz krajów z Europy zarówno technologię do leczenia pandemii, jak i przedmioty sanitarne – maseczki, płyny itd. W ten sposób Państwo Środka chce znów pobudzić pozytywne skojarzenia wobec chińskiej gospodarki i wytworów. Przypomnijmy, że przed epidemią coraz większa liczba przedsiębiorców była pozytywnie nastawiona do handlowania z największym eksporterem na świecie.

Oczywiście, propagandowe kroki to jedno, a handel, przemysł i gospodarka to drugie. Tu Chińczycy mają również sporo do zrobienia.

Chińska gospodarka szybko się odbije?

Chińczycy szybko przestali wylewać łzy i zabrali się do działania. Najpierw postawili na politykę względem dotychczasowych wrogów gospodarczych, szczególnie USA. Już zyskują firmy technologiczne, takie jak Huawei. Rząd w Stanach Zjednoczonych wycofał się z wcześniejszych deklaracji blokady sprzedaży produktów giganta dla wszystkich firm związanych z USA. Administracja Trumpa zrobiła to przed strachem, że w odwecie Pekin zablokuje dostawy artykułów sanitarnych do Stanów.

Na tych rzeczach zresztą już Chińczycy zarabiają najbardziej. Wiele fabryk zaczęło zmieniać branżę, bo zapotrzebowanie na podobne produkty na całym świecie wzrasta. W ten sposób Chiny mogą przetrzymać recesję w dobrej kondycji.

A co z transportem?

Tu globalny problem dotarł również do Chin. Zastój jest praktycznie wszędzie, od ruchu kolejowego, przez lotniczy, aż po porty. Natomiast musimy zaznaczyć, że Pekin nie ma się do końca czego obawiać. Odpowiednie rozegranie kwestii politycznych i zwiększenie zaufania do partnerów, ponowiło chęć rozmów o Nowym Jedwabnym Szlaku. To droga, którą największa gospodarka świata chce jak autostradą dostać się na europejskie rynki.

Gdy już rynki zaczną się odbudowywać, a świat znów będzie się rozpędzał – możemy przypuszczać, że rozpocznie się chińska ofensywa i ekspansja. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi?