Eksport do Norwegii – spożywka!


Eksport do Norwegii - spożywka!
Eksport do Norwegii - spożywka!

Zwykle w doniesieniach o wielkości wywozu dominuje tendencja wzrostowa. Jeden kraj wyłamuje się z tego schematu. Eksport do Norwegii z Polski w ostatnich latach malał. A że w obustronnej wymianie handlowej znaczącą rolę odgrywają artykuły rolno-spożywcze, to przyjrzyjmy się jak wyglądają wzajemne relacje w tym zakresie.

Pisząc „artykuły rolno-spożywcze”, mam na myśli przede wszystkim warzywa, owoce, mrożonki i filety rybne – to te produkty najczęściej trafiają na rynek norweski. Jakkolwiek eksport filetów rybnych, na pierwszy rzut oka, brzmi jak wożenie drzewa do lasu. Biorąc pod uwagę, że Kraj Fiordów jest jednym z największych dostawców przetworów rybnych do Polski, może to oznaczać, że nasz rodzimy przemysł przetwórczy jest dość konkurencyjny.

A propos… wożenia… Eksport do Norwegii z Polski można prowadzić drogą morską, choćby w relacji Gdańsk – Drammen lub Gdynia – Drammen. Statki towarowe pływają też do Oslo.

W ostatnich latach – generalnie – obserwujemy spadek wartości eksportu do Norwegii – w ujęciu rok do roku średnio o 10-12 punktów procentowych. Szczegółowo dane statystyczne na ten temat przedstawiała na łamach naszego bloga Kasia Dworakowska we wpisie Eksport do Norwegii. Spadek nie dotyczy w zasadzie „spożywki”, ponieważ albo – jak w przypadku owoców – odnotowujemy delikatny wzrost sprzedaży albo utrzymuje się ona na stabilnym poziomie jak w przypadku warzyw (w tym również grzybów).

Co przemawia za potencjałem wzrostu akurat w tej gałęzi gospodarki? Na pewno fakt, że użytki rolne zajmują raptem 3 procent powierzchni tego kraju o surowym klimacie. I tego Skandynawowie, choćby nie wiem jak się starali, nie zdołają przeskoczyć.

Niestety, nie da się też przeskoczyć ograniczenia. Jest nim niewątpliwie marny potencjał demograficzny. Norwegię zamieszkuje zaledwie 5 milionów ludzi i tyleż gęb do wykarmienia. Nadzieją dla przedsiębiorców, przymierzających się do robienia interesów z tym krajem może być rosnące zainteresowanie norweskich turystów Polską (podobno przynajmniej Pomorze, a zwłaszcza Trójmiasto, odwiedza ich z każdym rokiem coraz więcej), co w konsekwencji powinno pociągnąć za sobą zdynamizowanie dwustronnych relacji handlowych. No, chyba, że to tylko – jak mawiają Anglicy – wishful thinking..;)


Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź