Polska gospodarka wodna – jaka jest jej przyszłość?


Polska gospodarka wodna
Polska gospodarka wodna

Jeszcze rok temu jednym z głównych tematów polityczno-gospodarczych w Polsce był rozwój żeglugi śródlądowej i pozakontynentalnego transportu wodnego. Szybko jednak przykryły to sprawy „ważniejsze”. Koronawirus ostatecznie pogrzebał szansę na debatę o stanie gałęzi jaką jest polska gospodarka wodna.

Polska gospodarka wodna to jednak temat, który co jakiś czas wraca. Związany jest nie tylko z transportem, ale też z zarządzaniem zbiornikami retencyjnymi, zapasami wodnymi, dopływami, gospodarką rzeczną oraz zabezpieczeniem przeciwpowodziowym. Tym razem pojawił się w czasie kampanii prezydenckiej, gdy deszcze zaczęły zalewać kolejne miejscowości, a na Mierzei Wiślanej zaczęły się prace przy budowie śluzy.

Polska gospodarka wodna – założenia

Nie będziemy poruszać za bardzo spraw związanych z bezpieczeństwem i kwestiami przeciwpowodziowymi. Skupimy się natomiast na gospodarczych walorach polityki wodnej w Polsce. Na wstępie zaznaczmy jednak, że dobrze prowadzone i przygotowane szlaki wodne, bardzo pozytywnie wpływają na bezpieczeństwo. Pełne wykorzystywanie zasobów wodnych oraz udrażnianie szlaków zapobiega ciągłym wylewom i – de facto – marnowaniu wody.

Główne założenia polskiej gospodarki wodnej to program rozwoju szlaków śródlądowych, program przekopu Mierzei Wiślanej oraz Polityka wodna państwa do roku 2030. Według założeń, w Polsce pojawią się kolejne drogi wodne, a dotychczasowe zostaną udrożnione. Dzięki przekopowi, dostęp do polskich portów mają uzyskać kolejne jednostki pływające. Polityka wodna ma sprawić natomiast, że zwiększy się wykorzystanie wód opadowych, a dotychczasowe zbiorniki przestaną wylewać. Czy rządzący realizują te założenia?

Fakty są bardzo brutalne

Niestety, póki co trzeba ocenić polską gospodarkę wodną jako bardzo mierną. Projekt przekopu Mierzei Wiślanej realizowany jest w celach stricte politycznych, bez długofalowych planów inwestycyjnych. Układ i długość dróg śródlądowych od praktycznie 20 lat utrzymuje się na tym samym poziomie, a rząd i samorządy nie są zainteresowane gruntowną renowacją rzek. O fatalnie zarządzanych planach zabezpieczania wody świadczy fakt, że intensywne deszcze szybko doprowadzają do powodzi, a do instalacji zbiorników zachęca się… gospodarstwa domowe.

Taki efekt to niestety wiele lat zaniedbań. Zarówno świadomość społeczna, jak i decyzje rządzących w sprawie rozwoju żeglugi śródlądowej czy pogłębienia rzek przez długi czas były na bardzo niskim poziomie. Zamiast poszerzać dna rzeki, usprawniać kolejne tamy i budować zbiorniki, w Polsce osuszano bagna. Inwestycje w Mierzei Wiślanej to tylko polityczny symbol, a nie realnie zmieniony plan na rozwój polskiej gospodarki wodnej.

Jak to powinno wyglądać?

Podstawą działania dla żeglugi śródlądowej, transportu wodnego czy zarządzania zasobami wodnymi jest zmiana podejścia. Bardzo długo traktowano wodę jako element gospodarki trzeciej kategorii, która w gałęzi transportu przegrywała z lotnictwem, drogą, a nawet koleją. Kluczowe jest uświadamianie społeczeństwa na temat walorów inwestycji w gospodarkę wodną i realnych możliwości.

Druga kwestia to kompleksowy plan modernizacji i rozwoju polskich rzek. Kraj jest bardzo bogaty w naturalną infrastrukturę rzeczną. Należy do tematu podejść całościowo – inwestycje powinny skupiać się zarówno na poszerzaniu i umożliwianiu większym jednostkom swobodne dotarcie do celu.  Jednocześnie powinniśmy przygotowywać w newralgicznych punktach zbiorniki zapasowe, tak, aby w przypadku suszy woda mogła zostać wykorzystywana do danego celu (od regulowania poziomu wody w rzekach, przez pomoc rolnikom). Na ten moment w okresie letnim stan najważniejszych rzek to około metra.

Od kogo czerpać wzorce?

Na żeglugę śródlądową i rozważną politykę wodną od lat stawiają kraje skandynawskie, Holandia i Szwajcaria. W Norwegii, Danii czy Holandii, rządy traktują wodę na tym samym poziomie co rozwój dróg czy transport lotniczy. To umożliwia zarówno rozwój portów, jak i w pełni zagospodarowuje zapotrzebowanie społeczeństwa na wodę.

Kiedy Polska dołączy do europejskiej czołówki? Przed nami jeszcze bardzo długa droga, której początku niestety nie widać. Na razie rządzący i kolejne samorządy muszą zmagać się z falą powodzi, która pustoszeje wiele obszarów w kraju. Do niedawna natomiast głównym tematem (poza epidemią koronawirusa) była susza. Tak skrajne zjawiska są właśnie efektem źle prowadzonej polskiej gospodarki wodnej. Miejmy nadzieję, że w dłuższym czasie to się zmieni.