Porty idą na rekord


Porty
Porty

Zapowiada się, że porty Trójmiasta znów pokuszą się o rekordowe statystyki przeładunków za 2017 rok. Zarówno Gdynia, jak i Gdańsk w pierwszych dziewięciu miesiącach br. odnotowały wzrost w stosunku do analogicznego okresu 2016. Brzmi jak propaganda sukcesu, ale liczby nie kłamią.

Relatywnie większy przyrost notuje Port Gdynia – w okresie styczeń-sierpień wyniósł on 8,8 punktów procentowych w relacji do tego samego okresu roku ubiegłego. Więcej przeładowano towarów masowych, a szczególnie głośno było o koksie i węglu koksującym. Najpierw w lutym padł rekord, kiedy to w Morskim Terminalu Masowym załadowano 67 000 ton tego pierwszego surowca, z przeznaczeniem dla indyjskich hut, w ciągu zaledwie czterech dni! Tempo, zaiste, stachanowskie… Być może portowcy znajdowali się na – nomen omen – koksie 😉 Z kolei kilka dni temu przypłynął statek z Australii z 80000 ton węgla koksującego w ładowniach.

Z całego wolumenu przeładowywanych w Porcie Gdynia towarów, aż 63 proc. dokonuje się właśnie w relacji importowej. Przypomnijmy, że w 2016 roku – skądinąd także rekordowym – w mieście „z morza i marzeń” przeładowano 19,5 miliona ton. Jeśli dynamika wzrostu się utrzyma, bariera 20 milionów może zostać złamana.

Wyżej, z racji gabarytów, poprzeczkę ustawia sobie Port Gdańsk. Kolejną granicą do przełamania jest wartość 40 milionów. Zważywszy, że w ubiegłym roku przerobiono 37,7 miliona, a dynamika wzrostu za okres styczeń-wrzesień 2017 wyniosła 3,7 proc. – może być to trudne do wykonania już w tym roku. W liczbach bezwzględnych – to 25,5 miliona ton ładunków. Największą dynamikę wzrostu – zresztą można wskazać w tym przypadku oba porty Trójmiasta – odnotowuje się w drobnicy, w tym tej przeładowanej na terminalu ro-ro, czyli samochodów. W stosunku do roku ubiegłego przyrost w tej kategorii wyniósł 373 (!) procent.

Porty zatem są ofensywnie nastawione, ale nic w tym dziwnego, jeśli przyjrzeć się rozwojowi europejskich konkurentów. W tym kontekście ambitne plany, o których pisaliśmy w poście Kontenerowe szaleństwo, zdumiewają coraz mniej.


Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź