Kontenery znów będą biły rekordy? Czas na inwestycje


Kontenery
Kontenery

Choć cały sektor transportu dopiero powoli wychodzi z zapaści spowodowanej epidemią koronawirusa, to w gałęzi przewozów kontenerowych trwa ponowny rozkwit. Porty inwestują w kolejne terminale, albo unowocześniają obecne, a zamówienia pochodzą z całego świata. Skąd taki bum na kontenery? Epidemia koronawirusa sprawiła, że kontenery (tak, jak i cały transport na świecie) praktycznie stanęły. Teraz centra przeładunkowe ledwie nadążają za zamówieniami. Czy to wynik zapotrzebowania rynku? A może wypadkowa innych zdarzeń?

Dlaczego kontenery opanowały porty?

W polskich portach przeładunkowych, praktycznie na całym wybrzeżu trwa walka z czasem dotyczące wyładunku i przeładunku transportów kontenerowych. Jeżeli spojrzymy na to okiem laika, może wydawać się nam, że nastał wielki bum na kontenery i Europejczycy w szale zamawiają kolejne transporty. Choć jest w tym trochę prawdy, to jednak taki „kontenerowy korek” jest spowodowany czymś zupełnie innym.

Przypomnijmy, że pandemia koronawirusa zatrzymała łańcuch dostaw, jednak zamówione kontenery były już przygotowane. W azjatyckich portach (szczególnie w Chinach) stały tysiące ton towarów, które nie mogły wyruszyć w podróż ze względu na szalejącą epidemię. Aktualnie sytuacja na świecie jest względnie opanowana (albo zaczęliśmy się po prostu do niej przyzwyczajać) i ogromne ilości ładunków kontenerowych wpływają do kolejnych portów – w tym tych w Polsce.

Drugi czynnik, to pokrycie się zaległości z zamówionymi na nowo towarami. Otóż musimy zdać sobie sprawę, że zamówienia na ładunki (w mniejszym stopniu, ale jednak) cały czas były przyjmowane. Z portów w Azji wychodzą te kontenery, które miały przybyć zgodnie z pierwotnym harmonogramem. Wszystko to sprawia, że np. polskie porty notują nieosiągalne dotychczas statystyki rozładunku. Rekordy określane są jednak przez specjalistów, jako sztuczne.

Nie tylko porty morskie

Problem z przeładunkiem ma również kolejowe cargo. Terminal w Małaszewiczach był wręcz zakorkowany, ale na ten moment nikt nie otwiera tu korków od szampana. Dyrektor centrum przeładunkowego PKP, Barbara Wójcik w rozmowie z portalem logistyka.rp.pl stwierdza, że ocenić, czy zapotrzebowanie na przeładunek wróciło do ubiegłorocznej średniej będzie można dopiero za kilka miesięcy.

Małaszewicze już uporały sobie z zalegającymi transportami, ale wiele portów kolejowych nadal stoi. Istnieją również obawy o kolejne transporty, bo panujące w Azji i Europie deszcze skutecznie utrudniają dotarcie planowanych zamówień. Pozytywnym czynnikiem powyższych zdarzeń jest jednak zapotrzebowanie na inwestycje. Tych ma być sporo.

Działania na lądzie i morzu

Terminal przeładunku kontenerów w Małaszewiczach ma w planach gruntowną rozbudowę. Koszt inwestycji PKP Cargo wyniesie około 30 milionów złotych. Legislatorzy chcą natomiast wdrażać projekt elektronicznego listu przewozowego, który będzie wykorzystywany zarówno, jako dokument celny, jak i transportowy. Dzięki temu towary szybciej przejadą przez granicę, a zator kontenerowy nie będzie tak duży.

Inwestycje związane z kontenerami planują też porty morskie. Świetnym przykładem jest jednostka szczecińska. Port w zachodniopomorskim mieście wzbogaci się o suwnicę STS. Przetarg na inwestycję zarządca rozpisze 14 sierpnia. Montaż takiego sprzętu sprawi, że port w Szczecinie będzie przygotowany na przyjęcie jeszcze większych jednostek. Udźwig planowanej suwnicy to 65 ton, a wysokość uniesienia kontenera to 35 metrów. Aktualnie jednostka ma dwa urządzenia STS. Projekt ma być współfinansowany z kasy Unii Europejskiej. Widać tym samym, że odpowiada na zapotrzebowanie rynku.

Czy warto zamawiać kontenery?

Eksperci podkreślają, że postpandemiczna rzeczywistość jest idealną okazją do zamawiania transportu kontenerowego. Zwiększony popyt korzystnie wpłynie na ceny transportu. Nie musimy obawiać się również już długiej podróży (wielu odbiorców zostało bez ładunków przez pandemię), bo każde zamówienie wyrusza zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. Warto zaznaczyć, że prawdopodobnie za nami są też zatory na terminalach przeładunkowych, co usprawni łańcuch dostawy kontenera.

Podane przez nas wyżej inwestycje, to również pozytywna informacja dla odbiorców usług transportu kontenerowego. Wszystko wskazuje na to, że polski sektor transportowy poważnie podchodzi do „restartu” światowego go handlu i chce obrać dobrą pozycję startową. To natomiast może wpłynąć tylko pozytywnie na jakość usług, ceny i możliwości dla klienta. Jak podkreślają znawcy – to jeden z niewielu pozytywnych cech minionej (miejmy nadzieję) rzeczywistości pandemicznej.