Handel z Kanadą: zagrożenia CETA


Handel z Kanadą
Handel z Kanadą

Kto się boi CETA? Czy w ogóle są powody do obaw? Czy to tylko wydmuszka? Nadmuchany niepotrzebnie balon? Pewnie wszystko w dłuższej perspektywie zweryfikuje praktyka gospodarcza. Ale już teraz przyjrzyjmy się obawom tych, którzy uważają, że zliberalizowany handel z Kanadą przyniesie niepożądane konsekwencje.

Zapoznając się z tematem „handel z Kanadą po wejściu w życie CETA”, starałem się zidentyfikować mapę zagrożeń, wskazywanych przez rozmaite organizacje społeczne. I tak najczęściej podnoszone argumenty przeciwko przyjęciu umowy o wolnym handlu są następujące:

  • Genetycznie modyfikowana żywność z Kraju Klonowego Liścia zaleje Polskę i Europę
  • Bezcłowy import z Kanady zniszczy małe, rodzinne gospodarstwa rolne
  • Mechanizm rozstrzygania sporów między krajami Unii Europejskiej i inwestorami będzie kosztował krocie europejskich podatników
  • W przypadku umowy dwustronnej (a taki charakter ma CETA) zawsze równa się do niższych standardów, więc rzekomo UE obniży swoje, by odnosić korzyści w handlu z Kanadą
  • Liczący około 1600 stron dokument jest napisany zawiłym prawniczym językiem, a jego treści nie znają nawet politycy, którzy ratyfikowali go w Parlamencie Europejskim

O tym, że wymiana handlowa Polski z Kanadą powoli, ale rośnie pisaliśmy wcześniej, między innymi w Eksport do Kanady: są nawet statki!

No to teraz lapidarne omówienie niektórych obaw… Ja słyszałem jedynie o zagrożeniu zaoceanicznymi jabłkami GMO; oczywiście, na możliwość zalewu owoców wskazują przede wszystkim rodzimi sadownicy, których i tak po kieszeni bije rosyjskie embargo.

Kanadyjscy, duzi farmerzy „zjedzą” europejską drobnicę? Jakoś nie wierzę, że ci którzy postawią na jakość, nie zdołają odeprzeć ofensywy zza Wielkiej Wody…

Przeciwnicy CETA szczególnie głośno kwestionują zasadność zapisów, pozwalających rozstrzygać spory między korporacjami a rządami, w których owe korporacje maja siedzibę. Podobno tego typu arbitraże skutkują wielomiliardowymi odszkodowaniami dla firm-gigantów. Odszkodowaniami, wypłacanymi z budżetów państw, a więc – z kieszeni podatników. Tyle, że według danych dwukrotnie więcej spraw, trafiających do arbitrażu, wygrywają… rządy. Ponadto, tego mechanizmu, w przeciwieństwie do innych regulacji CETA, państwa członkowskie, jeśli nie ratyfikują umowy, nie muszą przestrzegać.

Równanie w dół? Być może coś jest na rzeczy, skoro sami Kanadyjczycy są zdania, że po podpisaniu NAFTA (umowa o wolnym handlu z USA i Meksykiem) zaowocowała pogorszeniem standardów bezpieczeństwa żywności czy norm środowiskowych.

Cóż, pewnie w każdym twierdzeniu jest ziarno racji… Ale to, jak rzeczywiście będzie wyglądał handel z Kanadą zweryfikuje dopiero obrót gospodarczy między przedsiębiorcami z Kraju Klonowego Liścia i Polski i Unii Europejskiej.

Przeczytaj także: Jak CETA wpłynie na import z Kanady?, Eksport do Kanady poszybuje?