Kontenery na barce – widok rzadki jak yeti


Kontenery
Kontenery

Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego, czyli inicjatorzy rejsu kontenerowego w górę Wisły z Gdańska do Warszawy (pisałem o tym we wpisie Próbny rejs kontenerowy), odtrąbili sukces: kontenery na barce, mimo trudnych warunków nawigacyjnych, można przewieźć, a tego rodzaju transport jest opłacalny i ekologiczny.

Dziewięć dni zestaw pchany z dwudziestoma kontenerami na pokładzie ślimaczył się do Warszawy. Osobiście obserwowałem go z perspektywy Nabrzeża Ziółkowskiego w Porcie Gdańsk i ze stoczni w Tczewie, gdzie odbył się pokazowy przeładunek. Organizatorom przedsięwzięcia jednak się nie spieszyło, ponieważ po drodze zatrzymywali się w Tczewie, Grudziądzu, Bydgoszczy, Toruniu, Solcu Kujawskim, Płocku, Modlinie i w Warszawie. Ich zamiarem było dowieść tezy, że rzeczna żegluga towarowa ma racjonalne uzasadnienie. Oto ich argumenty ekonomiczne, ekologiczne i społeczne.

  • Kontenery na barkach w Europie Zachodniej to powszechne rozwiązanie; W większości europejskich portów transport towarów za pomocą żeglugi śródlądowej to 10-15 proc. całości; w Rotterdamie niemal połowa towarów (40-45 proc.) jest przesyłana w głąb lądu właśnie dzięki szlakom żeglugowym.
  • Jeśli inwestycja w użeglowienie Wisły doszłaby do skutku, w przyszłości można by mówić nawet o około 10-15 mln ton ładunków rocznie przewożonych w ten sposób.
  • Śródlądowy port w Dortmundzie wygenerował kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy,
  • Jedna barka z 72 kontenerami odprawiana codziennie z portu w Gdańsku oznaczałaby 15 tysięcy tirów mniej na drogach w ciągu roku.
  • 1 złotówka zainwestowana w śródlądowe drogi wodne może dać od 4 do 6 złotych zysku.
  • Emisja dwutlenku węgla w żegludze śródlądowej jest kilka razy mniejsza niż ta, którą wytwarzają motoryzacja i kolej.

Równie ciekawe są badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego i Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku podczas rejsu. Za pomocą echosondy zmierzyli oni głębokość Wisły, mętność jej wód, zidentyfikowali infrastrukturę brzegową i potencjalne przeszkody dla barek towarowych, które w przyszłości będą woziły kontenery. Na wnioski trzeba będzie jednak odrobinę poczekać. Wszystkie powyższe argumenty przemawiają do wyobraźni. Tak jak jednomyślność rozmaitych środowisk w sprawie „uzdatniania” królowej polskich rzek do konsystencji międzynarodowych dróg wodnych. Póki co, kontenery na barce to widok równie rzadki jak legendarny yeti.

Przeczytaj także Transport: przywracanie żeglowności.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź