Raport NIK – co mówi o tzw. E-mytach? 


Raport NIK
Raport NIK

Pobór opłat za przejazdy przez drogi szybkiego ruchu dla aut ciężarowych to problem. Duży zarówno dla firm przewozowych jak i samych kierowców. Obserwacją rozwiązania tego problemu zajął się raport NIK. Izba nie zostawiła na operatorach e-myta suchej nitki.  

System elektronicznego myta na drogach publicznych to temat ciągnący się od lat. Raport NIK wytyka administracji rządowej liczne błędy we wprowadzeniu ułatwień. Choć elektroniczne myta miały funkcjonować bez przeszkód, to długotrwałe opóźnienia i błędy doprowadziły do znacznych strat.  

Co krytykuje raport NIK? 

Według raportu Najwyższej Izby Kontroli, urzędnicy od siedmiu lat nie potrafią uporządkować kwestii związanych z opłatami za przejazd w Polsce. E-myta są opóźnione, słabo rozwinięte, a dodatkowo w systemach panuje wielki chaos.  

Co wytknął raport NIK? Przede wszystkim opóźnione przejęcie systemu viaToll. Nastąpiło to 3 listopada 2018 roku, a przez takie działanie przez 17 miesięcy występowało ryzyka braku poboru opłat. To z kolei mogłoby być sporym obciążeniem dla budżetu państwa, ale też przewoźników, bo niefunkcjonujący system w żadnym stopniu nie usprawiedliwiałby braku opłaty za przejazd.  

Dlaczego kluczowa jest tu właśnie ubiegło listopadowa data? 2 listopada minionego roku administracja przejęła od zarządcy viaTolla – firmy Kapsch Telematic Services – funkcjonowanie elektronicznego poboru opłat. Miało być łatwo i bezproblemowo, a skończyło się na wielkim bałaganie.  

Według raportu NIK problem wynikał z opóźnieniu i braku pośpiechu w podejmowaniu decyzji, braku wiedzy i wystarczającej liczby ekspertów znających się na funkcjonowaniu nowoczesnych systemów poboru opłat, błędy proceduralne oraz brak kompetentnych fachowców z działu IT.  

Raport NIK jest bezlitosny, bo urzędnicy mieli na wdrożenie planu 8 lat – tyle minęło od podpisania umowy z producentem do dnia przejęcia systemu przez państwo. Choć ciągłość ostatecznie została zachowana, to system nie został rozwinięty nawet o krok. Urzędnicy starają się jednak bronić.  

W ich opinii wszystko poszło dobrze 

Urzędnicy z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zgodnie stwierdzają, że raport NIK nie jest zgodny z prawdą. Według nich system cały czas działał odpowiednio i nie było żadnego ryzyka opieszałości w pobieraniu opłat.  

Najwyższa Izba Kontroli twierdzi jednak inaczej. Nie wynikało to podobno z dobrze rozplanowanych działań, a stworzonego planu awaryjnego i ratowania sytuacji. Cele pierwotnego planu (rozwój, zbudowanie zaplecza technicznego, ułatwienia dla przewoźników i kierowców) nie zostały osiągnięte, a ostatecznie to poprzedni operator musiał ratować sytuację i pomagać.  

Raport NIK zwraca uwagę, że przez zamieszanie nie ma pewności, czy funkcjonujący aktualnie system naprawdę odpowiada zapotrzebowaniu rynkowemu. Tu jeszcze raz odzywa się administracja, która twierdzi, że raport NIK dotyczy tylko czasu przed przejęciem systemu, a nie bada aktualnej sytuacji. Według GITD system jest nadal tak skuteczny i przyjazny jak wcześniej. 

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź